piątek, 10 stycznia 2014

Mou może być jeszcze bardziej wyjątkowy

Wyobrażacie sobie trenera, który ma na koncie mistrzostwa w sześciu najlepszych ligach europejskich? Najbliższy tego osiągnięcia jest nie kto inny, jak Jose Mourinho.

Portugalczyka można lubić bądź nie. Jednych drażni, drugich bawi, ale nikt nie przejdzie obok niego obojętnie. Są jednak rzeczy, z którymi nie można dyskutować - trofea, które stoją nad kominkiem Mou. Z każdego kraju, w którym go zatrudniano, zawsze przywoził statuetki.

A że „The Special One" pracował jak dotąd w czterech ligach, to we wszystkich sięgał po tytuł mistrzowski (dokładał do tego puchary krajowe i trofea w europejskich pucharach). W zeszłym sezonie w Realu Madryt głównie go krytykowano, ale pamiętajmy, że w 2012 roku w znakomitym stylu zdetronizował Barcelonę w Primiera Division - Królewscy zdobyli 100 punktów i strzelili aż 121 goli.

Zarzucano mu również, że Inter wycisnął jak cytrynę. Po odejściu Mourinho, Nerazzurri do tej pory nie mogą dojść do siebie. Portugalczyk jest porównywany do legendarnego Beli Guttmanna, który zwykł mawiać, że jeden zespół należy prowadzić maksymalnie trzy lata z rzędu, ponieważ w tym czasie można osiągnąć najwięcej. Według tej żelaznej zasady, Węgier przeszedł przez całą karierę trenerską. Na razie droga Mourinho jest bliźniaczo podobna - dwa lata w Porto, trzy w Londynie, dwa w Mediolanie i trzy w Madrycie. Teraz znów przebywa w stolicy Wielkiej Brytanii.

Jose zapewnia, że chciałby wziąć przykład z Sir Aleksa Fergusona i prowadzić The Blues do końca kariery, ale czy ktoś w to wierzy? Nawet biorąc pod uwagę zamiłowanie do klubu i wielką przyjaźń z Romanem Abramowiczem, trudno przypuszczać by Mou był szkoleniowcem Chelsea jeszcze przez, przypuśćmy, 20 lat.

Tym bardziej, że pokusa jest ogromna. Gdyby bowiem sięgnął po mistrzostwa we francuskiej Ligue 1 i niemieckiej Bundeslidze, miałby w swojej gablocie triumfy w sześciu najlepszych ligach świata (według ostatniego rankingu UEFA). Wyobraźmy więc sobie, że następcą Pepa Guardioli w Bayernie będzie właśnie Mourinho. Jeżeli w Monachium nie będzie trzęsienia ziemi, ani nie spadnie meteoryt, FCB z pewnością będzie faworytem do triumfu w lidze, nawet za pięć lat.

Dalej popuśćmy wodze fantazji - po triumfie w Niemczech, Portugalczyk przeprowadzi się do Paryża lub Monaco. Szansa na sukces w obu przypadkach również byłaby olbrzymia. Czy taki scenariusz jest w ogóle realny? Patrząc na przebieg kariery 50-letniego trenera - jak najbardziej!

A gdyby Mourinho znudził się pracą w piłce klubowej, zawsze pozostanie mu spróbować swoich sił w roli selekcjonera. Tak na zwieńczenie kariery.

Artykuł opublikowany w portalu PilkaNozna.pl

niedziela, 8 września 2013

Fornalik weźmie przykład z... Bońka?



Jak zawsze po meczach reprezentacji, w mediach pełno podsumowań, felietonów, opowiastek. Nie ma chyba kibica, który ma jeszcze cierpliwość do selekcjonera reprezentacji. Tym razem nie będę stał w opozycji. Czas Waldka Kinga już minął. 

Prezes PZPN mówił, że jeżeli stracimy szansę na awans do mistrzostw świata, zwolni Waldemara Fornalika. Rozumiem, że na razie nie chce robić zamieszania w trakcie zgrupowania i do ewentualnej zmiany na stanowisku dojdzie po spotkaniu z San Marino.  

Dziwne by było, gdyby Boniek czekał z decyzją do końca eliminacji. Nowy szkoleniowiec mógłby zacząć przyglądać się drużynie wcześniej, a w bonusie miałby dwa dodatkowe mecze (już) kontrolne, i to z wymagającymi rywalami – Ukrainą i Anglią. 

Boniek ma wiedzę empiryczną na ten temat. Sam jako trener fatalnie rozpoczął eliminacje do mistrzostw Europy w 2004 roku i po przegranej bodaj z Łotwą – tłumacząc się problemami osobistymi – podał się do dymisji. Reprezentacji wyszło to wyłącznie na dobre. Przyszedł Paweł Janas i o mały włos nie wywalczył przepustki na turniej w Portugalii. 

Drużyna Janosika w ostatnim meczu eliminacji wygrała z Węgrami (dwie bramki i najlepszy mecz jaki widziałem w wykonaniu Andrzeja Niedzielana), ale Łotwa sensacyjnie pokonała Szwedów. Niedosyt pozostał, a mimo to eksperci byli zgodni – Janas posprzątał po Bońku i były rokowania na kwalifikacje do mundialu. 

I faktycznie, Polacy w dobrym stylu awansowali do mistrzostw świata w Niemczech. Dlaczego więc i teraz nie obrać podobnej drogi?

Ale Boniek o tym wie. Problem tylko w tym, że sternik naszej federacji następcy Fornalika chce szukać wśród Polaków. Tłumaczy, że zagraniczny trener będzie musiał uczyć się naszych realiów. Osobiście nie kupuję tej interpretacji. 

Bo nad Wisłą nie mamy klasowych trenerów. Skorża i Kasperczak są dostępni na rynku, ale ostatnio w pracy szkoleniowej zawodzili. Adam Nawałka – faworyt Bońka – to natomiast ta sama półka co Fornalik. Nie chodzi o umiejętności, ale o to, że obaj sprawdzili się tylko w drużynach, którym daleko do stabilizacji finansowej. Są jeszcze dwie postacie zza oceanu – Warzycha i Nowak. Tylko obaj wcześniej nie pracowali w zawodzie poza USA. Więc o czym tu rozważać?

W moim odczuciu selekcjonerem powinien zostać wyłącznie trener zza granicy. Podobno Boniek powiedział Adamowi Godlewskiemu, że związek stać nawet na Mourinho. No więc, panie prezesie, czekamy na tego Mourinho!

czwartek, 18 lipca 2013

Wdzięk i aparycja





Nie jest tajemnicą, że Jakub Wawrzyniak przykłada dużą wagę do swojego wizerunku w mediach. W jednej z rozmów podkreślił, że ogląda swoje wywiady telewizyjne, żeby zobaczyć jak wypadł, co mógłby zrobić lepiej, a do czego przyczepić się nie można. Analiza wypowiedzi pozwala mu uniknąć błędów w przyszłości. W końcu w dzisiejszych czasach postawa na boisku jest tak samo ważna, jak robienie wokół siebie dobrego PR. Niewielu piłkarzy potrafi płynnie odpowiadać na pytania, a Warzywniak robi to co najmniej dobrze. I w pozytywnym odbiorze jego osoby, nie przeszkadza nawet nie najlepsza aparycja. 

Szkoda tylko, że próba ładnego składania słów nie ma żadnego wpływu na postawę na boisku. Trafnie do tej kwestii odniósł się kiedyś Jarosław Kotas, były piłkarz, który może jakiejś wielkiej kariery nie zrobił, ale z niejednego pieca chleb jadł. Kiedy był trenerem Orkanu Rumia (III liga bałtycka) po jednym z meczów powiedział: – Mamy w składzie fajnych chłopaków, magistrów, pokończyli studia, porobili fakultety, ale piłkarsko są debilami. Kaziu Deyna nie umiał tabliczki mnożenia, Maradona strzelał do dziennikarzy – jako ludzie to byli debile, ale jako piłkarze geniusze.
 
Aż tak ostro z Wawrzyniakiem jechać nie można, a raczej nie wypada. W końcu reprezentant Polski… Ale każdy kto oglądał mecz z The News Saints, półamatorami z Walii, widział co wyprawiał lewy obrońca Legii. Facetowi, który ponad 30 razy przywdziewał koszulkę w narodowych barwach, nie przystoi tak grać. Wszelkie argumenty o tym, że mistrzowie Polski są jeszcze w okresie przygotowawczym, można włożyć między bajki. Tutaj brakowało umiejętności, nawet w przyjęciu piłki! Dwa babole z pierwszej połowy kosztowały utratę bramki i… prawie utratę bramki. Na szczęście rywal trafił w słupek. Dać sobie założyć dziurę w polu karnym to upokorzenie nawet w B-klasie. A co dopiero na poziomie… yyy… II rundy eliminacji LM. 

Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że trudno znaleźć w polskiej ekstraklasie lepszego lewego obrońcę z polskim paszportem. Przed kontuzją fajnie prezentował się Mariusz Magiera, później godnie go zastąpił Seweryn Gancarczyk, ale ten drugi wcześniej, w Lechu przegrał rywalizację z Luisem Henriquezem. To mówi samo za siebie. 

Poszukajmy pozytywów. Bardzo dobre zmiany dali Dominik Furman i Michał Kucharczyk, którzy zastąpili słaniających się na nogach Helio Pinto (on ma być gwiazdą ekstraklasy?!) i Miro Radovicia. Szczególne brawa należą się „Kucharzowi”, który już pod koniec zeszłego sezonu nieźle kopał. A przy Łazienkowskiej  brano pod uwagę wypożyczenie tego zawodnika (mówiło się o przenosinach do Lechii). Tymczasem w meczu z TNS Kucharczyk zagrał o niebo lepiej od Serba, za którego wszedł – był bardzo aktywny, robił sporo wiatru na prawej stronie, udanie dryblował. Gdyby jeszcze w końcówce wykorzystał okazję po przepięknym rajdzie, można by mu wystawić najwyższą notę. 

Dwumecz jest już raczej rozstrzygnięty, bo chyba gorzej niż w pierwszej połowie meczu w Walii zagrać się nie da. Jeżeli chodzi o kolejne rundy eliminacji to trzeba wierzyć, że Legia awansuje do fazy grupowej… Ligi Europy. Na więcej nie ma co liczyć.


piątek, 21 czerwca 2013

Legendy futbolu: Jose Leandro Andrade (26)

Miałem ambitne plany, żeby przedstawić co najmniej 50 legend futbolu, ale na 26 zakończyłem (albo zawiesiłem) cykl. Niestety natłok obowiązków kazał mi z czegoś zrezygnować, a że szukanie informacji o zawodnikach pokroju poniżej opisanego zajmowało mi sporo czasu, to na razie zaprzestałem pisania o wybitnych piłkarzach.



Co do ostatniego bohatera - kolejna ciekawa historia sprzed wojny. Gorąco polecam przeczytać ;)

http://www.pilkanozna.pl/index.php/Wydarzenia/%C5%9Awiat/legendy-futbolu-muzyk-tancerz-pierwszy-mistrz-wiata-czyli-jose-leanardo-andrade.html

czwartek, 25 kwietnia 2013

Legendy futbolu: Roger Milla (25)

Kolejny odcinek legend futbolu. Pierwszy gość z Afryki. O jego wyczynach na mundialu we Włoszech po raz pierwszy opowiedział mi ojciec. Od dzieciństwa zachował mi się w pamięci, jako piłkarz, który "prawie wyeliminował Anglików w ćwierćfinale mistrzostw świata". Tak mówił tata. Sięgnąłem dalej, obejrzałem turniej z 1990 roku i faktycznie tak było. Kamerun grał pięknie, prezentował tzw. wesoły futbol, ale zatrzymał się na Anglii, a właściwie na Garym Linekerze, o którym pisałem niemal kwartał temu.






http://pilkanozna.pl/index.php/Wydarzenia/%C5%9Awiat/legendy-futbolu-taniec-przy-chorgiewce-najstarszy-strzelec-m-czyli-roger-milla.html




W ogóle o legendach przypominam od niespełna pół roku. To już 25. odcinek. Nie wiem czy dam radę dojść do setki, ale pięćdziesiątka to plan minimum. Mam nadzieję, że wytrwam.

środa, 24 kwietnia 2013

Jacek Krzynówek o Polakach w Borusii i reprezentacji (wywiad)

Kiedy Jacek Krzynówek strzelił gola Realowi Madryt w barwach Bayeru Leverkusen skakałem z radości. Przez kilka lat był jednym z najważniejszych zawodników reprezentacji. Jako kibicowi dał mi wiele powodów do zadowolenia, dlatego cieszę się, że mogłem z nim pogadać. Zapraszam do lektury.






http://sport.tvp.pl/10847586/krzynowek-polakom-z-borussii-zycze-finalu