Ostatnio opisywałem sytuację Jagi, która cały czas jest dla mnie nieodgadniona. Tym razem skupię się na jednym z jej zawodników.
Chciałbym przyjrzeć się perełce białostockiego klubu, która wyskoczyła w tej rundzie jak królik z kapelusza. Maciej Makuszewski, bo o nim mowa, wszedł do składu swojego zespołu dwa lata temu, ale dopiero teraz jest nazywany nowym Kamilem Grosickim. Na takie porównania jest oczywiście za wcześnie, ale postanowiłem sięgnąć w przeszłość tego piłkarza i zobaczyć jak przebiegała jego kariera, która przecież dopiero nabiera rozpędu.
Zawodnik pochodzący z Grajewa rozpoczynał przygodę z piłką w pobliskiej Wissie Szczuczyn. Na jednym z obozów swojego zespołu zauważył go wysłannik słynnej Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łodzi, gdzie trafił już w wieku 13 lat. Przeszedł wszystkie szczeble kariery juniorskiej i rozegrał sezon w seniorach SMS (III liga). Dobra postawa w premierowym roku w dorosłym futbolu przyniosła kontrakt z Wigrami i tak mając niespełna 19 lat przeprowadził się do Suwałk. Biegun zimna mu najwidoczniej odpowiadał, bo w pierwszej rundzie został wybrany przez kibiców najlepszym piłkarzem swojej drużyny.
Jak opowiadał mi jeden z lokalnych dziennikarzy Makuszewski w II lidze wschodniej był dwa razy szybszy od swoich rywali.
- To tak jakby ktoś w Fifie miał cały czas wciśnięty szybki bieg, robił niesamowite wrażenie – mówił o grze Makuszewskiego wspomniany redaktor z Suwałk. Dla uzasadnienia załączam próbkę możliwości Maćka, kiedy występował w Wigrach:
Po dwóch udanych latach spędzonych w najzimniejszym zakamarku Polski przeniósł się w sumie niedaleko, bo 120 km na południe. Sportowo jednak był to wielki krok i jak się okazało najwyższy czas, aby sprawdzić się w Ekstraklasie.
W pierwszym sezonie wybiegł siedem razy w pierwszej jedenastce, strzelając jednego gola. Jego gwiazda rozbłysła jednak dopiero w tegorocznych rozgrywkach, a tak prawdę mówiąc w tej rundzie. Okraszeniem dobrej formy była wspaniała bramka zdobyta na 4:1 przeciwko Widzewowi Łódź.
Patrząc jednak z innej strony Makuszewski skończy w tym roku 23 lata i dopiero staje się gwiazdą polskiej ligi. Piszę dopiero, gdyż w jego wieku Błaszczykowski grał w Dortmundzie, a Lewandowski jest tylko rok od niego starszy, będąc obecnie jednym z najlepszych piłkarzy Bundesligi. Do gwiazd zagranicznych nawet pomocnika Jagielloni nie będę próbował porównywać.
Niemniej bardzo dobrze, że takie postacie jak Maku w naszej piłce się pojawiają. Może nie zrobi już takiej kariery jak wspomniani powyżej, jednak poziom reprezentacyjny jest w jego zasięgu. Prawdopodobnie jeszcze nie na Euro 2012, ale w eliminacjach do brazylijskiego mundialu można będzie go pomału wprowadzać, oczywiście jeśli dalej będzie się rozwijał.
W ostatnim numerze piłki nożnej możemy przeczytać, że Makuszewski już miał odejść do Widzewa i tylko dzięki zapewnieniu Tomasza Hajty o ważnym miejscu w jego układance zmienił zdanie. Obecnie odwdzięcza mu się w najlepszy z możliwych sposobów czyli zdobywa bramki i tak jak napisałeś ciągnie do przodu wózek o nazwie Jaga. Cóż piłka bywa przewrotna... Najlepszym przykładem na potwierdzenie Twojego wpisu jest trwający właśnie mecz Jagielloni z Wisłą, także gratuluje wyczucia.
OdpowiedzUsuń