poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Nie dmuchajmy materaca


Dziennikarze w Polsce pieją z zachwytu nad polskim tercetem Borussii Dortmund. Już większość żurnalistów w naszym kraju nie wyobraża sobie żeby z pomocą trójki muszkieterów reprezentacja Smudy nie wyszła z grupy podczas Euro 2012.



A to jest tylko minimalny prognostyk. Nie rozumiem dlaczego mówi się, że celem minimum jest awans do ćwierćfinału. A jaki jest cel maksimum? Triumf w europejskim czempionacie? O tym już nikt nie wspomina. Każdy chce aby Polacy awansowali do strefy pucharowej, ale półfinał jest już tematem tabu. Pompujemy ten materac (albo balonik, jak kto woli), ale jednak zostawiamy trochę miejsca w płucach żeby dopełnić go jeżeli wyjdziemy z grupy.

Błaszczykowski, Piszczek i Lewandowski zdobyli drugie z rzędu mistrzostwo Niemiec, na które wszyscy trzej mieli niebagatelny wpływ. Tylko czy ten szum medialny przed Euro im dobrze zrobi? Krew mnie zalewa jak dziennikarze TVN-u pytają Roberta Lewandowskiego ile strzeli goli na Euro. A jak nie strzeli żadnego to co? Będzie rozczarowanie narodowe, prezydent Komorowski ogłosi żałobę, media nie zostawią na Robercie suchej nitki, a kibice z hura optymizmu przejdą do malkontenckich jęków. Tego boję się najbardziej.

Przypomina mi to sytuację z Mistrzostw Świata w RPA, gdzie Leo Messi kreowany był na najlepszego piłkarza turnieju. Oczywiście to była skala globalna, a u nas mamy do czynienia z naszym krajowym bajorkiem, ale jakoś to porównanie przychodzi mi pierwsze do głowy. Messi w moim odczuciu rozegrał bardzo dobre zawody w całych mistrzostwach. Był obok Teveza najlepszym zawodnikiem Argentyny, a w przegranym ćwierćfinale z Niemcami jako jedyny ze swojego zespołu rozegrał solidną partię. Ale co z tego? Dziennikarze zbesztali go z błotem, pisano, że przywdziewając błękitno-białe barwy nie przykłada się tak jak grając dla Blaugrany. Bo od takiego piłkarza wymaga się więcej. Ja z kolei w RPA widziałem zawodnika, który starał się, dwoił i troił, robił różnicę, ale nie wszystko wychodziło - może za bardzo chciał? Był przemotywowany? - takie miałem subiektywne wrażenie.

Obawiam się, że z naszą trójką będzie umiarkowanie podobnie. W kraju nad Wisłą oczekujemy od nich cudów, zamiast dać im spokojnie przygotować się do mistrzostw. Kibice przed turniejem naczytają się jaki to Lewy nie jest skuteczny, jakiego to Błaszczykowski nie ma dryblingu, czy jak wspaniale gra do przodu Piszczek i jeszcze wraca za akcją! A co się stanie jak pierwszy nie wykorzysta sytuacji sam na sam, drugiemu nie wyjdzie kiwka, a trzeci nie nadąży za jakąś boiskową sytuacją? A co jak, nie daj Boże, niepowodzenia będą się powtarzać i nawarstwiać? Przecież takie przypadki zdarzają się niekiedy w ich klubie.

Wtedy zacznie się międzynarodowy lament – w Borussi to im się chce grać, a w reprezentacji już nie! Czy to nie przypomina sytuacji  pewnego filigranowego wirtuoza z Ameryki Południowej grającego dla czołowego hiszpańskiego zespołu? A nasi, z całym szacunkiem i ukłonami do pasa, wirtuozami nie są.

Bardzo bym chciał i tego naszym muszkieterom życzę, aby wytrzymali to chore ciśnienie wytworzone w naszym kraju. Można kontrargumentować, że są to zawodowi piłkarze, a od takowych wymaga się zwalczania presji, ale nie zapominajmy, iż są przede wszystkim ludźmi z krwi i kości.

źr. foto: PAP

1 komentarz:

  1. Dzięki za potwierdzenie moich słów tak na dzień dobry....
    Na początek prosty przykład. Wspomniany Leo Messi i reprezentacja Argentyny. W Barcelonie miażdży, gniecie.... Jest po prostu najlepszy. Przychodzi turniej o Puchar Ameryki Płd i co?? Messi gra ale sobie nie radzi. Każdy piłkarz na swój sposób przeżywa i reaguje na wydarzenia. I Messi jest takim piłkarzem, który no cóż Jest Bogiem ale ma czasem swój słabszy dzień (jak choćby półfinał z Chelsea - choć sądzę, że grał bardzo dobrze tylko że miał pecha).
    Myślę, że Lewandowski, Błaszczykowski i Piszczek nie będą mieli problemu z zaistnieniem na Euro ale serio pytania Lewego o to ile brak strzeli jest idiotyczne. Powinien odpowiedzieć, że 8 i idzie do Realu Madryt. Dno dziennikarskie.
    Jeśli idzie o ciśnienie... jest ogromne. Każdy oczekuje cudów ale umówmy się, wyjście z grupy na prawdę będzie postrzegane jako sukces - ale chyba tylko przez nielicznych. Bo jeśli okaże się że wyjdziemy z grupy... nagle będziemy faworytami całych Mistrzostw :D. Kupa śmiechu.
    Podsumujmy to tak... Wielu trenerów i selekcjonerów na ważne turnieje nie zabierało ważnych piłkarzy. Wielu ważnych zapewne i na te ME 2012 nie pojedzie.
    Nie ma co... gdybajmy... módlmy się i płaczmy. Cieszmy się i nienawidźmy.
    Ważne by te emocje były tylko pozytywne. I troszkę nadmuchajmy ten materac. Ale tak dla samych siebie:)

    OdpowiedzUsuń