W piłce mamy sezon ogórkowego, ale coś zaczyna się już
dziać. Nasi eksportowi ligowcy zaczęli zmagać się w Europie. Na razie to jednak
przedbiegi, choć już pojawiły się drobne kłopoty.
Naturalnie ciężko jest się przestawić z atrakcyjnych
spotkań Euro na szarą kopaninę naszych stolarzy. Do rozpoczęcia najlepszych lig
(w tym polskiej, ha!) zostały równo 4 tygodnie, więc trochę jeszcze na
prawdziwie spektakle poczekamy. Całe szczęście przed nami IO, które dadzą
chociaż zalążek mistrzowskich widowisk.
Na razie możemy emocjonować się eliminacjami LE i LM, w
których zdecydowana większość drużyn jest w cyklu przedsezonowych przygotowań
do sezonu. Np. taki Rafał Murawski wrócił z wakacji i od razu musiał wystąpić z
Żetysem Tałdykorgan. Co więc dziwnego, że obecnie mecze toczą się w ślimaczym
tempie.
Na razie nie brałbym jednak pod uwagę stylu w jakim grają
nasze drużyny. W tym okresie nie wyniki podczas meczów powinny być
najważniejsze, lecz wywiązywanie się z konkretnych założeń trenerów (na każdy
sparing założenia są inne, a dopiero pod koniec przygotowań wdraża się
wszystkie koncepcje), ale taki jest już terminarz UEFA, więc trzeba grać o
pełną pulę.
Co do samych rywalizacji nie jest źle. Legia i Lech
zremisowały mecze z kelnerami na wyjeździe, więc powinny w rewanżu dać sobie
radę. Ruch z jakimiś Macedończykami radził sobie doskonale tylko przez 20
minut, ale to wystarczyło żeby wygrać 3:1 i jechać na rewanż z niezłą zaliczką.
Nawet Śląsk zrobił mały kroczek w kierunku fazy grupowej
Ligi Mistrzów, wygrywając w Podgoricy. Drugi kroczek zrobili włodarze UEFA,
którzy mistrzom Polski wylosowali w III rundzie zwycięzcę konfrontacji New Saints FC - Helsingborgs IF. Trzeci pomocny krok mogliby postawić jeszcze Szwedzi, gdyby przegrali z
walijską ekipą. Nie oczekujmy jednak cudów, Skandynawowie też nie są tacy
straszni.
W
ogóle przy całej słabości naszej ligi i antywyścigu o mistrzostwo w poprzednim
sezonie, coraz bardziej prawdopodobne wydaje się, że Śląsk może sprawić
wszystkim nie lada psikusa i wjechać do Ligi Mistrzów. Po 16 latach oczekiwania
w końcu awansowaliśmy do finałów Mistrzostw Świata. Może analogicznie
będzie z LM?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz