piątek, 22 czerwca 2012

U nas bez zmian

Miałem nie zajmować się sytuacją polskiej piłki do czasów zakończenia Euro, ale przeglądałem właśnie mój dawny blog i trafiłem na interesującą notkę. Aż sam się zastanawiam, czy mam takiego nosa do prognoz, czy Grzegorz Lato i nasz związek są tak przewidywalni? Odpowiedzcie sobie sami po przeczytaniu wpisu z 17 października 2009 roku! 

 źr. foto: wprzerwie.pl



Po blamażu w meczach z Czechami i Słowacją polska reprezentacja w piłkę nożną nie wystąpi na Mistrzostwach Świata w RPA. Wokół naszych piłkarzy, selekcjonera (tymczasowego) i działaczy zrobiło się takie zamieszanie, że już się w tym wszystkim pogubiłem. Dziennikarze krytykują PZPN, domagają się nazwiska trenera, który przygotuje nasz zespół do Euro, a pan prezes uspokaja: „mamy czas”. Czyli do końca roku Majewski zostaje na swojej niepewnej posadzie i po kolejnych porażkach dalej będzie zadowolony z fantastycznych statystyk naszego zespołu. Nie mówię oczywiście o bramkach, bo dla Doktora ważniejsze są celne strzały, liczba rzutów rożnych i procent posiadania piłki. Szkoda, że kibice nie podzielają jego optymizmu. Bojkot meczu naszej kadry był bardzo udany, spektakularny i efektowny, tylko co nam przyniósł? Wielkie idee, typu koniec PZPN prowadzą do koryta, gdzie silniejsi osobnicy ani myślą żeby podzielić się tym, co im się należy. Od czasu do czasu dobroduszni prezesi rzucą jakiś ochłap opinii publicznej, na który rzucimy się jak psy zerwane ze smyczy. Wtedy nic już nie może zmącić spokoju tym, którzy chłeptają z największej misy. Do czego to wszystko zmierza? Do tego, że nic się nie zmieni, kibice zostaną udobruchani poprzez mianowanie jakiegoś medialnego selekcjonera i będzie spokój na dwa lata. Dopiero po kolejnym blamażu na Euro, związek będzie krytykowany i trzeba będzie wymyślić kolejny pomysł jak wyjść z niewygodnej sytuacji.


Z tym medialnym selekcjonerem nie do końca trafiłem, ale w zamierzeniu miał być to ulubieniec fanów i był, przynajmniej na początku. Dwa i pół roku  spokoju PZPN? Gdyby nie wpadki prezesa to media linczowałyby tylko i wyłącznie Smudę.  Z tym blamażem na Euro też leciutko (naprawdę niewiele) przesadziłem, tylko że Grzegorz Lato nawet nie przypuszczał, iż nie wyjdziemy z tak łatwej grupy i podjął ryzyko mówiąc przed turniejem: jak nie awansujemy to odejdę! Pewnie do tej pory prezes PZPN nadgryza sobie język i kombinuje jak zrobić, aby zostać na stanowisku. Nawet trzy wiosny temu można było to przewidzieć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz